Dziś ostatni dzień magicznego, śniadaniowego tygodnia, więc kończę go z przytupem! NA BOGATO! Przed Wami przepis na GOFRY Z BEKONEM!
Ten przepis jest natychmiastowym powrotem do Nowego Jorku i czasu kiedy tam mieszkałam. Pamiętam jeżdżenie nocami po dinerach w Pensylwanii, Maryland czy właśnie w stanie Nowy Jork. W aucie słuchaliśmy muzyki Fleetwood Mac albo Journey i zwiedzaliśmy najbardziej kultowe gastro miejsca USA. Do teraz z namaszczeniem wracam do chwil próbowania naleśników z borówkami o drugiej nad ranem. Wspominając to, ciągle otula mnie zapach syropu klonowego i rozwodnionej kawy, którą starsza pani w fartuszku dolewała mi bez pytania o moje zdanie.
Wtedy odkryłam, że jedzenie jednocześnie banana smażonego na maśle, gofra, bekonu, jajek i syropu klonowego, to nie szaleństwo, tylko przebłysk geniuszu!!! Zresztą tam się wszystko jadło z bekonem. Pączki z bekonem, naleśniki na słodko z bekonem, bekon bywał w czekoladzie, BEKON BYŁ WSZĘDZIE! We śnie i na jawie. Ale rozkminiając to po latach, uważam, że smakowo ma to sens. Idealna równowaga.
SŁONE I SŁODKIE – YIN I YANG
Dlatego tak bardzo kocham słony karmel, czekoladę z solą, słone precelki w gorzkiej czekoladzie, czy właśnie boczek z syropem klonowym!
Szkoda tylko, że to wszystko musi być takie niezdrowe…
Nie ma co się czarować. Jeśli po jednej stronie osi są takie śniadania, jak białkowy omlet czy owsianka z adaptogenami, to dzisiejsza propozycja jest zupełnie po stronie drugiej. Długo się też wahałam, czy wrzucić Wam przepis na bezglutenowe gofry na mleku roślinnym, czy lecimy chamsko po całości. I tak sobie myślę, że zanim pokażę zdrowsze modyfikacje przepisu, najpierw podzielę się z Wami tym daniem w oryginalnej wersji, takiej, w jakiej się zakochałam na początku.
Moi Mili, przed Wami:
Gofry z bekonem, bananem i syropem klonowym
Gofry z mojego przepisu wychodzą idealnie chrupkie, ale leciutko miękkie w środku. Pachnące masłem, perfekcyjne jak z budki nad jeziorem za czasów dzieciństwa! Ledwo je zrobicie, a 10 minut później nie zostanie ani jeden! OBIECUJĘ!
Gofry – przepis:
- 300 gramów przesianej przez sitko mąki pszennej
- trochę ponad półtorej szklanki mleka (mniej więcej 450 ml)
- opakowanie cukru waniliowego z prawdziwą wanilią a nie waniliną
- duża szczypta soli
- łyżeczka cukru pudru
- 3 jajka
- 80 gramów masła
- odrobina oleju do nasmarowania gofrownicy
Dodatki:
- kilka plastrów wędzonego boczku świetnej jakości
- banan
- jajko jedynka lub ekologiczne
- odrobina masła klarowanego do smażenia jajka i banana
- sól, pieprz, papryka
- syrop klonowy. To nie może być miód! Wtedy to już nie będzie to samo
Zaczynamy od przygotowania ciasta na gofry.
W małym rondelku podgrzewamy delikatnie mleko z masłem i cukrem pudrem i cukrem waniliowym. Nie gotujemy. Chcemy tylko, by wszystko się połączyło i rozpuściło.
Jajka rozdzielamy do dwóch metalowych misek. Białka ubijamy na sztywno z dużą szczyptą soli. Żółtka roztrzepujemy i etapowo dodajemy letnie (nie może być zbyt ciepłe, bo zrobi nam jajecznicę) mleko z masłem i cukrem. Mieszamy razem. Następnie etapowo dodajemy przesianą mąkę. Ciągle ubijamy.
Kiedy masa jest już jednolita, bez grudek, zaczynamy małymi porcjami łączyć ją z ubitymi na sztywną pianę białkami. Robimy to delikatnie, by nie zniszczyć jej puszystości.
Następnie mocno rozgrzewamy gofrownicę. Delikatnie smarujemy ją olejem i wylewamy naszą masę. Jest ona dość gęsta, więc nie powinna się nigdzie rozlewać. U mnie wychodzą idealne po 3 – 4 minutach. Bardzo chrupiące, ale jednocześnie miękkie. Złote i pyszniutkie! Z tej ilości składników ja dzisiaj zrobiłam aż 15 gofrów.
Następnie smażymy bekon na suchej patelni. Wytopi się z niego masa tłuszczu.
Kiedy jest ciemny i chrupki, ściągam go i na wytopionym tłuszczu smażę jajko. Kocham smak bekonu, więc chcę go jak najwięcej!
Na samym końcu na odrobinie masła, smażę banana. Mniej więcej po półtorej minuty z każdej strony.
Podanie:
Na naszego gofra kładziemy sporą porcję bekonu. Sugeruję mniej więcej 5 plasterków na jednego. Na bekonie ląduje karmelizowany banan a na szczycie wieży, sadzone jajko. Całość polewamy syropem klonowym. Nie odrobiną! HOJNIE PROSZĘ!
I gotowe…
Mam nadzieję, że podobał się Wam mój Tydzień Śniadań.
Ja się świetnie bawiłam gotując i pisząc dla Was przepisy. Zdałam sobie także sprawę, że samych przepisów śniadaniowych mam na pięć takich tygodni przynajmniej :). To jest jednak zdecydowanie moja ulubiona pora na siedzenie w kuchni i eksperymentowanie przy kubku świeżo zaparzonej kawy.
Jeśli jesteś ciekawy innych moich propozycji z Tygodnia Śniadań, ZAPRASZAM TUTAJ.
Dziękuję za to, że jesteście! Pięknego dnia! BUZIAKI <3